XXIV PRELUDIUM D-MOLL
47
Ostatnie preludium to prawdziwy sztorm na klawiaturze. Odnoszę wrażenie, że kompozycją tą Chopin czyni ukłon w stronę Ludwika van Beethovena. Kto zna bowiem jego XVII sonatę d-moll, a dokładnie jej część finałową, ten z pewnością odnajdzie tu pewne paralele. Charakterystyczny ostinatowy motyw lewej ręki, który Beethoven pisze w układzie stosunkowo wąskim, u Chopina brzmi niezwykle szerokimi interwałami, rozpiętością sięgającymi czasem niemal dwóch oktaw. Obaj mistrzowie w partii lewej ręki piszą też dodatkowe nuty, żądając od wykonawcy zatrzymywania ich palcami, pomimo szybkiego tempa. Podobny jest również ów charakterystyczny i niekończący się pęd oraz bardzo zdecydowane modulacje. Oczywiście są to bardzo luźne skojarzenia, niemniej jednak czuję, że nie są one zupełnie bezpodstawne...
Moja, elektroniczna interpretacja pokazuje inną stronę tej kompozycji. Nadałem jej charakter lekkiej improwizacji, a nawet można by rzec - jam session.
48.
Chopinowski groove.
Podstawę motoryczną tej kompozycji, czyli tak zwany groove, stworzyłem na organach Vermona ET 6.1 oraz na Field Kit i Field Kit FX, wykorzystując jako materiał wyjściowy radio. Na Vermonie nagrałem kilka niezależnych partii, wzajemnie dopełniających się barwowo i artykulacyjnie.
Mamy tu więc bas:
Mamy też ósemki wypadające na dwa i trzy:

Pomiędzy kanałami prawym i lewym fruwają zaś pocięte fragmenty przetworzonych głosów z radia. Na finalny efekt złożyło się kilka urządzeń - m.in Field Kit i Field Kit FX, moduł external signal processor z Behringera K2 (Filtry HP i LP) oraz plugin PanMan Soundtoys, który daje efekt przemieszczania się dźwięku w płaszczyźnie horyzontalnej.

W tle słyszymy jeszcze grające na "trzy" akordy z wirtualnego instrumentu Plogue SFC:
Te cztery powyższe elementy tworzą razem taki groove:
W pierwszej modulacji dołączają się kolejne głosy z radia, rozpędzając ten soniczny wehikuł.
Dołączają się również dwa różne sample hi-hat, jeden w kanale prawym, drugi w lewym, zagrane również z genialnym SFC Plogue. W tym momencie cała struktura brzmi już tak:
W kolejnej modulacji głosy z radia, które pojawiły się jako drugie ustępują miejsca wyższym dźwiękom, przypominającym barwą jakiś przetworzony shaker. Nie dajcie się jednak zwieźć - to też jest radio!
Po chwili dołączają się jeszcze, umieszczone skrajnie prawo-lewo, dźwięki stworzone na Begringerze K-2.

Radiowy chór po chwili powraca - coraz głośniej! A w tle słychać jeszcze lekko katarynkowe organki z SFC, grające w wyższej oktawie. Machina się już w pełni rozpędziła!
Melodia.
Melodię zagrałem na Moogu Matriarch. Usłyszycie w niej czasem dziwne, jakby zepsute dźwięki - to nie przypadek. Uczyniłem to umyślnie! Chciałem przełamać czymś pompatyczność tej melodii, jej powagę i romantyczne uniesienie. Brzmi to trochę tak, jakby instrument nie dawał rady jej znieść:)
Jakże blisko czasem od tragedii do komedii... Chopinowskie biegniki i pasaże też musiałem nieco odchudzić - skrócić, nie starczało mi bowiem klawiszy na moim Moogu!!!

W kulminacyjnej części pojawiają się jeszcze dodatkowe elementy, np. takie jak szumy z Behringera K-2
Dysonansowe, szorstkie dźwięki z magicznej Lyry 8:

Melodii zaś wtóruje tenorowy głos z Arturii Microfreak:

Melodia tenorowa zostaje już do końca utworu. W kodzie gram nią swoją własną melodyjkę, pasującą jednak do harmonii Chopina. Ostrzegałem - lubię improwizować!. Chopin też był znany z improwizacji i założę się, że nigdy nie grał dokładnie tych samych nut!
Równolegle do partii tenorowej - w wyższych rejestrach - dołączają się dzwonki. Na początku przekomarzają się trochę z melodią, powtarzając jej fragmenty. Później zaś wpadają we własny transowy pląs, który kończy się wraz z ostatnim subbasowym D - ostatnią nutą ostatniego preludium.
Początek i koniec utworu spina dźwiękową klamrą Soma Cosmos, określany też jako Drifting Memory Station. Jest to przedziwne narzędzie, które swoimi bardzo zaawansowanymi algorytmami liini opóźniających pozwala tworzyć piękne ewoluujące dźwiękowe struktury. W we wstępie do preludium dałem krótki fragment którego elementami wyjściowymi było kilka pojedynczych nut z Vermony ET 6.1
W tle pobrzmiewa łagodnie Moog Matriarch.
Preludium zamyka struktura z Somy Cosmos, brzmiąca niczym zamarznięte, uwięzione w pętli czasu dźwięki.
