XXIII PRELUDIUM F-DUR
45.
Przed nami jedno z najbardziej pogodnych i beztroskich preludiów z całego cyklu. Cudowne delicatissimo ulatujące coraz wyżej i wyżej - ku krańcom fortepianowej klawiatury. Mało w nim romantycznego Chopina - mamy tu raczej do czynienia z impresjonistycznym pejzażem, namalowanym pięknymi wijącymi się zgrabnie figuracjami. Preludium XXIII przenosi nas na chwilę w jakiś odmienny, spokojny, kojący świat. Świat bez grawitacji - dlatego możemy swobodnie, razem z melodią ulatywać w stratosferę dźwięków. Z tego przyjemnego snu wybudza nas subtelne, lekko fałszywe 'es', pojawiające się w ostatnim pasażu, które to 'es' Chopin obwarował akcentem, zupełnie jakby chciał powiedzieć sic!
46.
Ulatujące nutki.
Osnowa kompozycji - pnące się coraz wyżej figuracje prawej ręki powstały na Moogu Matriarch. W ogóle całe preludium zagrałem na tym instrumencie gdyż w materii brzmień pastelowych i delikatnych jest on bezkonkurencyjny. Istotnym komponentem barwy stał się też jego analogowy delay, który w sposób wyjątkowy koloryzuje brzmienie, dodając mu też pięknej przestrzeni.
W powyższym przykładzie możecie wysłyszeć też w tle dodatkowe dźwięki, które pochodzą z Korga Op Six. Gra on te same dźwięki co Moog, jednak mają one dużo dłuższe wybrzmienie co sprawia że tworzą swego rodzaju dźwiękowy ogon, który daje wrażenie większej głębi. Sygnał z Korga przechodzi przez filtr Mooga, co skleja pięknie oba brzmienia w jedną plastyczną strukturę.
Lewą rękę, z uwagi na pewną różnorodność artykulacji podzieliłem na kilka segmentów. Są tu krótkie nuty staccato:
Są zabawne i dyskretne tryle:
Są też przypominające brzmieniem rogi - krótkie, dwugłosowe motywy.
W kontraście do nich stworzyłem miękkie, lejące się arpeggia. Aby nadać im jak najbardziej przytulne brzmienie, użyłem filtra w samooscylacji, który odezwał się piękną, sinusoidalną falą:
Na koniec odrobina chopinowskiego humoru! Być może zauważyliście jakby fałszywie brzmiącą nutę w ostatnim pasażu? Brzmi jak błąd, ale tak naprawdę równoważy ów sielankowy, pełen słodyczy i optymizmu obraz, pokazują jednocześnie niesamowity zmysł Chopina, jego wyczucie kompozycyjnego balansu. To prawdziwie malarskie malarskie, a dźwięk ten zawsze wprawia mnie w zachwyt!