top of page
V Preludium D-dur

XX PRELUDIUM C-MOLL 

39.

 

Żałobny marsz ku zapomnieniu - takie wyobrażenia przywołuje we mnie preludium c-moll. Jego nieubłaganie monotonny, ćwierćnutowy krok, z akordu na akord coraz bardziej oddalający się od nas ku jakimś nieznanym przestrzeniom zawsze mnie wprawiał w melancholijny zachwyt. Jakże przedziwna jest forma tej kompozycji - tak niezwykle lapidarna i niesymetryczna. To prawdziwa poezja, w której słychać zarówno echa barokowych chorałów, jak i wsparty opadającą linią głosu basowego lament. Słychać też rytm żałobnego marsza... O czym jest więc ta opowieść w c-moll?

Kiedy zastanawiałem się jakimi środkami zdołam oddać najlepiej jej ducha, wydało mi się naturalnym, iż punktem wyjścia powinien być dźwięk fortepianu - organiczny, subtelny i złożony. Pracując z nim za pomocą różnych technik chciałem przedstawić tę kompozycję Chopina jako pewną opowieść o pamięci. Opowieść o zanikaniu i oddalaniu się, o powracających wspomnieniach, które nieuchronny upływ czasu poddał erozji i rozkładowi...

XX Preludium c-moll

40.

 

 

August Foerster.

 

Mój ukochany fortepian...Fortepian zdolny do niuansów i subtelności jakich na żadnym innym fortepianie nigdy nie odnalazłem - ku mej rozpaczy. Nie ma potężnych, długo wybrzmiewających basów. Nie jest stworzony do wielkiej późnoromantycznej literatury Brahmsa czy Regera. Natomiast w muzyce Chopina, Mozarta, Haydna czy Schuberta jest cudowny. Może to jest kwestia jeszcze przedwojennego drewna? Nie wiem...

To właśnie z niego pochodzą dźwięki, których użyłem w XX preludium c-moll. Są to przede wszystkim wybrane alikwoty z najniższych strun, a także dźwięki powstałe np. poprzez delikatne i jednostajne przesuwanie paznokciem wzdłuż struny. W nagranym materiale jest też trochę artefaktów takich jak np. praca mechanizmu, jakieś drobne przydźwięki i rezonanse innych strun, czy też mój oddech. 

Cały zgromadzony materiał dźwiękowy przeniosłem do programu Ableton Live, w którym przy użyciu samplerów mogłem swobodnie nim operować - transponować, rozciągać w czasie, filtrować, czy też zmieniać obwiednie głośności. W efekcie powstały różne ciekawe i bardzo subtelnie brzmiące tony. 

Inne partie, jak na przykład ta otwierająca preludium, są dodatkowo poddane filtracji za pomocą splotu z impulsami różnych głośników za pomocą Chipcrushera. W tym przypadku jest to słuchawka od starego telefonu.  

Oto kilka innych brzmień, jakie uzyskałem przetwarzając dźwięki z mojego fortepianu:

Jeśli zwróciliście uwagę słuchając całości, że w pewnych momentach znika lub chowa się gdzieś linia melodyczna to zdradzę Wam, że jest to celowy i przemyślany zabieg. Chciałem by materiał ulegał stopniowej erozji, oddalał się i rozpływał. Odegrane 1:1 nuty Chopina zabrzmiały by w tej estetyce banalnie i sztucznie. Starałem się raczej odkryć przesłanie jakie według mnie Chopin ukrył tej cudownej kompozycji. Tak więc melodia wędruje tu pomiędzy głosami, zmienia oktawy, zmienia miejsce w przestrzeni, by w końcu rozpłynąć się we mgle delikatnych szumów. Owe szumy, które pochodzą z różnych urządzeń elektrycznych, stwarzają według mnie pewną iluzję horyzontu barwy - są najjaśniejszym elementem, nieświadomym słuchowym punktem odniesienia . Dzięki ich cichej obecności inaczej postrzegamy ciemne barwy poszczególnych głosów. Wytwarza się pewna  przestrzeń, powiedziałbym - okno - przez które obserwujemy jakąś oddalającą się od nas rzeczywistość...

bottom of page