top of page
V Preludium D-dur

XIX PRELUDIUM ES-DUR 

37.

 

Tonacja Es-dur i jej trzy słoneczne bemole po które Chopin sięgał bardzo rzadko. Choć, kiedy już to następowało to powstawały takie perełki jak Nokturn Es-dur z opusu 9 czy właśnie preludium numer 19. Brzmi niepozornie - prosta, pogodna melodia, jakieś drobne nutki pomiędzy - kto wysłyszy?!

Lecz pod względem wymagań technicznych jest to kompozycja bardzo trudna. W partii lewej ręki są ogromne odległości, które należy pokonać w ułamku sekundy. Aby to zrobić w odpowiednim tempie i z gracją, której utwór ten wymaga, ręka musi być niezwykle giętka i elastyczna, a jednocześnie precyzyjna i szybka. Trudno jest te dwie cechy połączyć, wierzcie mi! 

Moja interpretacja powstała w całości na jednym instrumencie - Moogu Matriarch. 

XIX Preludium Es-dur

38.

 

 

Melodia.

 

Melodię, ale też i linię basu oraz figuracje zagrałem na Moogu Matriarch, za podstawę brzmienia biorąc prostokątny przebieg oscylatora i filtrując go tak aby pozbawić go wyższych i nieprzyjemnych alikwotów. Obwiednia głośności zaś wygładza początek dźwięku, tak by zaczynał się miękko i śpiewnie. Wysokość oscylatora jest subtelnie modulowana przez powolny przebieg podobny do sinusa, lecz o dosyć chaotycznej amplitudzie, co sprawia że dźwięk leciutko pływa. To taki przyjemny i delikatny efekt vibrato. Dodatkowy efekt wspomagający to vibrato daje też minimalna modulacja amplitudy dźwięku, która z kolei daje wrażenie lekkiego rozedrgania dźwięku.

Charakterystyczne odbicia, które przypominają jakąś malutką przestrzeń pochodzą z sekcji Delay, również z Moog Matriarch. Ten Delay to prawdziwie magiczny procesor dźwięku. Daje piękne, często bardzo surrealistycznie brzmiące przestrzenie, dodaje brzmieniu głębi i szlachetności. 

A pomiędzy nutami melodii i linią basu beztrosko hasają sobie triolowe figuracje. Figuracje ręki prawej umieściłem w panoramie lekko na prawo, zaś ręki lewej - na lewo.

Smaczki.

 

W takcie 17 melodia zyskuje towarzysza. Jest nim zdublowana w wyższej oktawie partia melodii, którą zagrałem na filtrze Mooga ustawionym w samooscylacji. Do filtra wpuściłem też odrobinę szumu, a już po nagraniu, w komputerze, dodałem efekt automatycznej zmiany panoramy, co sprawia że dźwięk nie ma jednej konkretnej lokalizacji - stale przemieszcza się pomiędzy prawym i lewym kanałem. 

Melodię dyskretnie dubluje w tle takie brzmienie:

Poszerza one trochę brzmienie, i w miksie dodaje coś, co trudno słowami opisać, ale tą partię wyciszałem, to zdecydowanie mi czegoś brakowało.

Ostatnim elementem tej układanki jest szum z Mooga. To niezwykle miły i kojący szum. Tak przeciwwaga dla szalonego pędu wszystkich chopinowych nutek!

bottom of page