XIV PRELUDIUM ES-MOLL
27.
Kilkanaście sekund mroku. Taki dałbym tytuł tej miniaturze. Preludium to, obok finału z sonaty b-moll, jest jednym z najdziwniejszych wytworów chopinowej wyobraźni jakie znam. Jakby atonalne, pędzące ku jakiejś nieuchronnej zgubie, tajemnicze i złowrogie...
Oto moja elektroniczna interpretacja tego pięknego dziwadła:
28.
Cwał.
Ten minorowy cwał powstał na moim Moogu. Tak się składa, że Moog Matriarch posiada aż 256 krokowy sekwencer, co oznacza, że 217 nut preludium spokojnie w sobie pomieści. Zakodowałem więc wszystkie dźwięki - takt po takcie, triola po trioli, ósemka po ósemce. Teraz wystarczyło ustawić potencjometrem zegar sterujący tempem sekwencera i gotowe! Gra!
Dzięki temu miałem wolne ręce do kształtowania barwy - a przydało się to bardzo w przypadku tego utworu. Mimo iż sekwencer odgrywał niestrudzenie wszystkie nuty, nawet w najbardziej absurdalnie szybkich tempach, okazało się że wykonanie na żywo tego co sobie zaplanowałem jest sztuczką iście cyrkową. W kilkanaście sekund musiałem precyzyjnie zmienić ustawienia kilku potencjometrów odpowiadających za np. czas ataku dźwięku czy głębokość modulacji obwiednią częstotliwości odcięcia filtru. Na koniec zaś musiałem zdążyć zgrabnie przekręcić o włosek gałkę regulującą tempo, tak aby wykonać zamierzone rallentando...
Ale udało się. Poćwiczyłem, nagrałem i oto jest!
W prawym kanale słyszymy Mooga, natomiast w lewym jego opóźnione przez Dynacorda VRS 23 odbicie. To klasyczna, najprostsza i zarazem bardzo skuteczna technika uprzestrzennienia dźwięku.
Natomiast wysokie cykanie które towarzyszy figuracjom zagrał zsynchronizowany sekwencerem Mooga Pulsar 23.
Zgraja.
W połowie preludium, przy okazji powrotu początkowych motywów do cwałującego niestrudzenie Mooga dołącza się jego kopia, nagrana oddzielnie, z bardzo subtelnymi różnicami tempa i barwy, i odwróconej pozycji w przestrzeni. Mamy więc w kanale lewym echo z Mooga A + sekwencję równoległą z Mooga B, natomiast w kanale prawym - sekwencję z Mooga A + echo z Mooga B.
W duecie:
Oprócz powyższej, w tym samym momencie dochodzą jeszcze dwie sekwencje z Mooga. Tworzą one tło. Pomyślałem je jako niepokojące zjawy, majaczące w obłędzie tej gonitwy. Oto one:
Zaklęcie.
Ostatnim dźwiękiem który pozostał do omówienia jest trzykrotnie powtarzający się dźwięk z instrumentu ROAT (Rumble Of Ancient Times). Są one jak zaklęcia - trzy razy zawołane - trzecie kończy tę historię. Kropka. Koniec.