top of page
V Preludium D-dur

VIII PRELUDIUM FIS-MOLL 

15.

 

Podróż przez nierealne zimowe krainy, krajobrazy wiecznego zmierzchu, śniegu i wichury - to słyszę w dźwiękach preludium ósmego. Jest ono dla mnie jak jakaś nieudana podróż w stronę nadziei. Jego melodia pełna jest wzlotów i płaczliwego opadania, pełna chromatycznych zakrętów, błądząca rozpaczliwie, wijąca się, lecz jakby bez kompasu. Znajdując drogę ledwie na chwilę, zaraz ją gubi, porzuca, i łka...


 

VIII Preludium fis-moll

16.

 

 

Linia melodyczna.

 

Melodia tego preludium ma w sobie coś z pieśni. Choć jest to utwór napisany na fortepian, który bądź co bądź jest instrumentem perkusyjnym, to wydało mi się właściwym by spróbować potraktować ją jak najbardziej wokalnie. W tym celu wybrałem tempo dosyć spokojne - przynajmniej w porównaniu z tempami w jakich grywa się ten utwór na fortepianie. Dzięki temu melodia ma więcej czasu by zaistnieć jako coś najbardziej istotnego zaś figuracje jej towarzyszące schodzą naturalnie na plan dalszy. 

Melodię powierzyłem Arturii MicroFreak - instrumentowi który całkiem nieźle sprawdził się już w kilku preludiach jako narzędzie do kreowania ekspresyjnych i śpiewnych linii. Ale to się samo nie dzieje... Nie lada wyzwaniem było takie zaprogramowanie instrumentu, by melodia oddawała emocje, które chciałem w niej usłyszeć - niepokój, nadzieję, rezygnację...

Aby instrument śpiewał należy mieć kontrolę przynajmniej nad kilkoma parametrami. Po pierwsze trzeba kontrolować jak głośność dźwięku zachowuje się w czasie - jak szybko się on zaczyna i kończy. Po drugie - należy odpowiednio kontrolować jego wysokość w czasie. Mam tu na myśli intonację, wibrato i portamento - czyli jak płynnie jedna nuta przechodzi w następną. Trzecią cechą którą należy kształtować jest barwa. W największym skrócie można by rzec: czy jest to barwa jasna czy ciemna, i jak zachowuje się ona w odniesieniu do wcześniejszych parametrów.

Taka szeroka kontrola nad barwą dźwięku jest możliwa dzięki systemowi MIDI. Pozwala on zarejestrować na komputerze nie tylko wysokości dźwięków, ale także ruch każdego potencjometru odpowiadającego za kształtowanie opisanych parametrów. Bez tego systemu w zasadzie niemożliwe byłoby stworzenie tak żywo brzmiącej linii melodycznej. 

Preludium VIII cc lanes.png

Powyżej przedstawiam zrzut ekranu z widocznymi liniami poszczególnych parametrów. Patrząc od góry są to : portamento, wysokość dźwięku (pitch), czas opadania głośności (cc106) oraz szybkość ataku dźwięku (cc105). Nie są to wszystkie parametry jakie zaprogramowałem. Pozostałe to m.in częstotliwość działania filtra oraz siła jego rezonansu a także częstość wibrato i jego siła. 

Każda nuta melodii jest tu w pełni zaprogramowana. Ten proces zajął mi najwięcej czasu - było to dobrych kilka dni, ale jak tego słucham to czuję że warto było ten czas poświęcić. 

W sumie jest to zaskakujące jak naturalnie, śpiewnie i ekspresyjnie może zabrzmieć strumień elektronów! Poniżej przedstawiam krótki fragmencik melodii z dobrze słyszalnym charakterystycznym portamento:

Strumień dźwięków.

W melodię preludium Chopin wplata niezwykle gęste i szybkie przebiegi, które nadają jej charakterystyczny, niespokojny ruch. Chcąc zachować barwową harmonię pomiędzy melodią a szybkimi figuracjami jako źródło dźwięku wykorzystałem samooscylację filtru Mooga Matriarch i generowaną przezeń falę sinusoidalną. To filtr pełen charakteru - potrafi brzmieć czysto i subtelnie modelować jasność brzmienia, ale wysterowany sygnałem o większej amplitudzie potrafi pięknie nasycić brzmienie miłymi dla ucha alikwotami. Dodałem też odrobinę analogowego echa, by oddalić nieco w tę partię w odniesieniu do melodii.  Poniżej początkowe takty figuracji:

Poniżej fragment kulminacyjny po którym pozwoliłem na chwilę figuracjom odlecieć, zgubić się...

Możecie usłyszeć jak dodaję więcej echa oraz moduluję wysokość dźwięku. Po chwili wszystko wraca do swojego stanu początkowego, by na końcu zabrzmieć najbardziej intymnie - bez echa. Wejść prosto do ucha!

Lewa ręka.

 

Lewą rękę Chopin pozostawia w konflikcie rytmicznym z prawą ręką.

Słyszymy tu dysonans pomiędzy triolami lewej ręki a rytmem punktowanym melodii oraz figuracjami prawej ręki. Oczywiście szybkie tempo oraz użycie pedału w przypadku fortepianu niweluje to zjawisko, lecz w przypadku mojej interpretacji, która skupia się przede wszystkim na lirycznym aspekcie kompozycji, wymodelowanie partii lewej ręki tak, by harmonijnie współgrała z melodią nie było łatwe. To wamagało niezwykle delikatnego balansowania pomiędzy wyrazistością brzmienia a jego wtopieniem się w tło. Prawdziwa gra świateł i cieni! Barwa musiała mieć pewną harmoniczną złożoność, aby odróżnić się od melodii i figuracji, ale jednocześnie nie mogła przedostawać się zbytnio na główny plan. Ponadto kolor harmoniczny całego preludium słyszałem jako ekstremalnie ciemny i tajemniczy, i jedynie w kilku momentach pozwoliłem kilku elementom rozświetlić nieco ów tajemniczy półmrok. 

Po wielu próbach i poszukiwaniach wybrałem do tego zadania Korga Opsix, który pozwala tworzyć brzmienia w oparciu o syntezę FM. Jest on niezwykłym narzędziem pozwalającym tworzyć bardzo złożone barwy, których zawartość harmoniczną w czasie można bardzo precyzyjnie kontrolować. Stworzyłem brzmienie na pozór proste, choć sporo w nim się dzieje jeśli uważnie mu się przysłuchamy. Ma ono w sobie odpowiedni balans prostoty i złożoności, dzięki czemu wtapia się w całość kompozycji, nie tracąc swojego odrębnego charakteru. 

Kolory i smaczki.

Pod powierzchnią tych trzech - opisanych powyżej - głównych linii, pojawiają się i znikają różne dźwiękowe zdarzenia i artefakty. Pierwszym takim artefaktem jest początkowy dźwięk wprowadzający - jak oddech przed pierwszym zdaniem opowieści. 

W pierwszych frazach słyszymy też dublujące główne nuty lewej ręki dźwięki z uroczego małego instrumentu o nazwie ROAT, który ma bardzo charakterystyczne 8bitowe brzmienia. Podkreślają one podstawową, ósemkową rytmikę kompozycji, pozwalając się słuchaczowi lepiej odnaleźć w tym gąszczu nut.

Instrument ten towarzyszy jeszcze w kilku miejscach, m.in pod koniec, zaraz po głównej kulminacji.

Z kolei Moog Matriarch pojawia się ze swoimi zaczarowanymi dźwiękami jako kontrapunktem dla melodii już zaraz na początku, kiedy melodia po raz pierwszy omdlewa.

W kontekście wszystkich instrumentów:

Towarzyszy też dyskretnie kulminacji utworu, snując się w tle aż do ostatniego akordu preludium.

Tu również do posłuchania w  kontekście wszystkich instrumentów:

W tle słyszymy też różne bardzo ciche, zakomponowane szumy. Dodają one pewnej tajemniczości i balansują nieco dominujące, liryczne elementy.

Ostatnim elementem o którym pragnę wspomnieć są wysokie dźwięki, które wprowadzam w dosłownie kilku momentach. Chciałem by były jak promienie zimowego słońca - jaskrawo ostre i pobudzające. Na początek kilka promieni z Korga opsix:

W kodzie zaś Lyra 8, z dezintegrującym się finalnie wysokim tonem. ( W kontekście całości - najwyższy dźwięk)

bottom of page